poniedziałek, 20 września 2010

O regionach na gorąco czyli pożytki z różnorodności

W trakcie spotkania w ramach grantu CuRE (Cuius Regio. An analysis of the cohesive and disruptive forces destining the attachment of groups of persons to and the cohesion within regions as a historical phenomenon)przedstawiano nie tylko indywidualne projekty członków grantu - historyków średniowiecza i nowożytności z Czech, Holandii, Danii, Hiszpanii, Portugalii, Polski, Rumunii. Przede wszystkim swoje refleksje na temat tych projektów i samego celu grantu pod względem metodologii prezentowali historyk czasów najnowszych (Kristian Gerner), badacz spcjalizujący się w geografii regionalnej / społecznej (Kees Terlouw) i antropolog (Alexandra Bitusikowa). Bez dwóch zdań, taka procedura - choć może niekiedy męcząca dla zainteresowanych - jest niezwykle odświeżającym przeżyciem. Pozwala skonfrontować swoje spojrzenie na problem, utrwalone warsztatem historycznym, z uzupełniającym, ale czasami kwestionującym jego podstawy, poglądem badaczy równie zainteresowanych naszymi badaniami, ale oczekujących czegoś nieco innego.
Świetnie! Bo przecież założeniem pracy historyka powinno być dostarczenie odbiorcom możliwie pełnej wiedzy na interesujący nas temat - oczywiście, w racjonalnym zakresie naszej dziedziny. Ale tu sprzeczności nie ma. Przykładowo refleksja Keesa Terlouwa dotyczyła wielu sfer tożsamości jednostek zamieszkujących region - rzecz oczywista. Ale jak je mierzyć w historii? Jak na podstawie samych zachowań, analizy sieci powiązań (małżeńskich, ekonomicznych, politycznych, religijnych) formułować wnioski odnośnie siły poszczególnych więzi? I wreszcie - jaką odpowiedź, dynamiczną i przekraczającą sam opis zjawiska, udzielić na pytanie: jaki charakter miała świadomość regionalna - tożsamość regionalna - więź regionalna danej społeczności? Wielość powiązań domaga się tu wielkiej ostrożności w odniesieniu do przeszłości, zwłaszcza średniowiecza, gdy nasze dane często dotyczą elity. A ta przecież wcale nie musiała być głównym nośnikiem tożsamości lokalnej. Ważna obserwacja pani Brusikowej, też niby oczywista, że najczęściej istnieje korelacja między małą ruchliwością społeczną i rosnącym poczuciem przynależności regionalnej, a także między słabą tożsamością narodową - państwową i silną - regionalną. Wszystko to brzmi logicznie i daje się sprawdzić dziś, ale w odniesieniu do przeszłości konieczna jest wielka ostrożność. Państwo średniowieczne i wczesnonowożytne nader często było niemal niewidoczne dla osób spoza kręgu elity. Pozostawało obecne poprzez kilka symboli, często tylko przez pieniądz, niekoniecznie widocznych na codzień - zwłaszcza, gdy poborem podatku zajmował się pan ziemi. Co gorsza, jego obecność nie zwiastowała niczego dobrego - pobór do wojska, wojnę. Czy oznacza to, że wszędzie dominowała świadomość regionalna? A może inaczej - że automatycznie elity mogły posiadać świadomość państwową, a doły społeczne - regionalną? Nie byłaby to szczególnie nowatorska teza, tylko jaką ją sprawdzić w Europie Środkowej przed XIX w.? Samo to już jest wyzwaniem.
Równie ciekawym jest kłopot w odróżnieniu tożsamości państwowej lub narodowej od regionalnej. Bo jeśli cała Portugalia jest jednym regionem? A z drugiej strony regionem ma być Dolna Nadrenia z jednym państwem satnowym (Gerle) i mnóstwem luźno powiązanych terytoriów? Które niemal nigdy nie wystepowały razem i tylko analiza układu powiązań zdaje się wskazywać na istnienie jakiejś więzi? Tu znów ciekawe uwagi ze strony geografii społecznej i antropologii w projekcie holenderskim - o zerwaniu relacji między "regionem" a sztywno rozumianym terytorium. Dynamiczny, nie związany z dzisiejszym kształtem terytorialnym regionu zasięg - to niby banał, ale oznacza on znów położenie nacisku nie na wyznaczniki geograficzne, pozorne naturalne granice regionów, lecz świadomość, tożsamość mieszkańców.
Podsumowując - historia regionalna to historia wielu, nawzajem się przenikających poziomów świadomości mieszkańców. Rzecz niesłychanie dynamiczna, odstająca od statycznych opisów.
I pouczająca o wielkiej różnorodności ludzkich przywiązań, tożsamości jednostkowych i grupowych. Nic stałego w tej kwestii na dłuższą metę nie istnieje, o ile - i to ważne - nie jest utrwalane przez władzę i system administracyjny trwalszy niż pokolenie. Krótko mówiąc - w zmienności ludzkiego serca i umysłu tylko władza narzuca spokój i porządek :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz