piątek, 3 września 2010

Informatyzacja bez kultury, nauka bez humanistyki czyli świat bez ikry

Edwin Benedyk komentując w "Polityce" wyniki badań nad wpływem upowszechnienia przez państwo dostępu do komputerów i internetu wśród dzieci z najuboższych rodzin (Rumunia i USA): Jeśli więc ktokolwiek myśli poważnie o powszechnej informatyzacji i walce z cyfrowym wykluczeniem, powinien ją rozpocząć od promocji czytelnictwa. Społeczeństwo informacyjne zaczyna się od książki, a na komputerze kończy – nie na odwrót. Skąd ten wniosek? Bo okazało się, że dzieci, które otrzymały od państwa komputer (Rumunia) lub komputer z dostępem do internetu (USA) wcale nie poprawiły swoich wyników w nauce szkolnej. Przeciwnie, u większości znacząco się one pogorszyły. U większości, bowiem poprawiły się u tych spośród posiadaczy komputerów, którzy wcześniej i jednocześnie z posiadaniem dostępu do narzędzi informatycznych czytali książki. Dlaczego tak się dzieje? Benedyk podążając za autorami raportu amerykańskiego wskazuje na niski kapitał kulturowy domów bez książek - rodzice nie potrafią wskazać zastosowanie komptera, dziecko zaś korzysta instynktownie z najłatwiejszego - to jest do gier. I nie widzi innego zastosowania dla czegoś, co staje się nową zabawką - tyle, że bardziej absorbującą i wciągającą w świat nierealny. Felietonista pisze więc: Dla osób wychowanych w kulturze humanistycznej, polegającej na czerpaniu przyjemności z lektury i tekstu, komputer w oczywisty sposób kontynuuje tradycję zapoczątkowaną przez wynalazek pisma i pogłębioną wynalazkiem druku. Dla osób wychowanych w domach bez książek komputer staje się oczywistą kontynuacją tradycji obrazkowej kultury masowej, związanej z wynalezieniem telewizji.
To jednak chyba tylko część dość brutalnej prawdy: czytanie książek to tylko symptom uczestnictwa w "kulturze humanistycznej". Na czym ona jednak polega? Ano na otwartości, na ciekawości innego i na próbach wysłuchania tego innego, zrozumienia go, a w przyszłości twórczego wykorzystania uzyskanej wiedzy. Nie przypadkiem nauki europejskie, w tym ścisłe, wywodzi się z filozofii - nauki jakby nie było humanistycznej. To greckie umiłowanie mądrości, w sensie chęci zrozumienia otaczającego świata, popychało to opisu przyrody, do tworzenia abstrakcyjnych modeli matematycznych pomagających rozstrzygać praktyczne problemy ze zjawiskami naturalnymi. Ciekawość jest cechą ludzką, ale też by z niej korzystać warto poznawać nie tylko to, co już poznano lub czego jeszcze nie zrozumiano, ale też dlaczego tak a nie inaczej poznawano, poznajemy, poznawać będziemy. Z ciekawości różnych punktów widzenia, różnych sposobów rozumienia świata rodzi się umiejętność wieloczynnikowej analizy, uwzględniania wielu zmiennych i szacowania wpływu tej różnorodności na wynik, jaki dla danego procesu możemy otrzymać, ale też świadomość, że wiele z tych zmiennych umyka obserwatorowi. Że trzeba stale szukać i zadawać pytania, bo tam, gdzie pojawia się "czynnik ludzki" pojawia się też wolna wola. A ta może przybierać kształty zgoła zdumiewające. Jej wpływ możliwy jest do oszacowania tylko w części, ale bez znajomości historii, psychologii, w części bazującej na nich socjologii - nie ma takiej możliwości w ogóle.

Czytanie książki to oznaka ciekawości świata innego, niż ten narzucany przez najbliższe otoczenie. To znak rebelii, wyjścia poza ograniczenia domu, wychowania, szkoły, pracy. I komputer wtedy staje się przydatny i cenny, jeśli tę ciekawość wspomaga, rozwija umiejętność analitycznego myślenia niezbędną do zaspokojenia ciekawości zrodzonej z lektury. Wniosek znów niby banalny - społeczeństwo zbudowane w oparciu o absolwentów kierunków inżynieryjnych i ścisłych, nie posiadających bodaj podstawowych nawyków czerpania z kultury humanistycznej nie będzie ani mądre, ani piękne - ani twórcze. Konieczna jest równowaga - ale to już wymaga przełamania myślenia o kształceniu. Także nas samych, ale przede wszystkim wszystkich opiniotwórczych czynników wierzących w jedynie zbawienny model społeczności matematyczno-fizyczno-biotechnologicznej.

A do tego wszystkiego trzeba dodać rzecz nie bagatelną - troskę o język komunikacji. Humanistyka jest nauką wyjątkowo wrażliwą na kwestie językowe, dziś nie tylko jednak w sensie piękna narracji. Liczy się precyzja, adekwatność wyrażania myśli, przy czym forma komunikatu też pozostaje istotna, pozwala bowiem dotrzeć do czytelnika, wyjść ku niemu z komunikatem zrozumiałym. I tak jak z ciekawością, tak i z komunikacją - humanistyka na gruncie praktycznym dociera do wielości kodów używanych przez ludzi mówiących tym samym językiem, często w tej samej miejscowości, a nawet rodzinie. I ta praktyczna znajomość skomplikowanych uwarunkowań ludzkiej komunikacji znów jest kluczem ku nowemu światu: szacunku dla Innych, ale i możliwości ich lepszego zrozumienia. Bez tego szacunku i tego poznawczego wysiłku pozostaniemy sami wśród obcych. A obcy i niezrozumiały - to wróg.

Żeby tworzyć, trzeba być ciekawym, trzeba szukać - ale trzeba też chcieć zrozumieć człowieka, jego aktywność, jego ograniczenia, sposób, w jaki się komunikuje. Bez rozbudzania u dzieci i młodzieży ciekawości i szacunku dla innego człowieka nie damy rady zbudować niczego innego oprócz społeczeństwa dość nudnych i znudzonych hedonistów. Wcale nie kreatywnych i chyba nie dbających ani o to, czy ktoś zrozumie ich, ani o to, czy oni zrozumieją samych siebie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz