sobota, 22 października 2011

Skandynawsko-słowiański tygiel kulturowy pożyteczny i zdrowy

Przyznaję, że moje nieodzywanie się było świadome. Sposób konsultowania ze środowiskiem reform zaproponowanych przez MNiSW, a także sposób ich wprowadzania - w tym kompletne nie przygotowanie się do tego przez moją własną uczelnię, budził i budzi we mnie głębokie przygnębienie. Ale pisać o tym i myśleć za dużo to hodować sobie robaki w głowie. A ponieważ reformy MNiSW wprowadza we właściwy sobie, apodyktyczny sposób i nic go nie powstrzyma, można spokojnie odetchnąć. W dodatku wybory minęły i komentarze dotyczące tego tematu można formułować spokojnie bez podtekstów.

Ale ja nie o tym dziś. Chciałem się raczej podzielić wrażeniem z wysłuchania referatów z konferencji poświęconej obecności kultury skandynawskiej na terytorium późniejszego państwa Piastów, ale sięgając wstecz do IX w. Ciekawa, bo właściwie podsumowująca obecne, metodologiczne spojrzenie na kwestie etniczno-kulturowe w przeszłości. W gruncie rzeczy bowiem przy tak sformułowanym temacie spotkania oczekiwania słuchaczy i tak dotyczyły refleksji nad obecnością etnosu, to znaczy Skandynawów i ich udziału w powstawaniu państwa Piastów, czy nawet - kompletnie anachronicznie - Polaków. Ba!, w wielu referatach podobny podtekst się przebijał. Nawet nie na poziomie stwierdzeń, ale metody badań. O tyle to zdumiewające, że była to w gruncie rzeczy konferencja archeologiczna z udziałem - niewielkim - historyków. I dobrze, bo dziś to archeolodzy mają najwięcej nowego materiału do zaprezentowania, z którym trzeba się zmierzyć. I są to świetne materiały - począwszy od wyraźnej fascynacji kulturowej sztuką skandynawską na ziemiach państwa Piastów (Władek Duczko wręcz mówił o powstaniu "sztuki wczesnopiastowskiej" w oparciu o kopiowanie wzorów skandynawskich), do adaptowania kulturowych wzorów zachowań związanych ze sferą delikatną, wymagającą bardzo świadomych decyzji w społeczności wielokulturowej - obrządku pogrzebowego (typy grobów, przedmioty towarzyszące zmarłym). Ten bardzo silny trend kulturowy w refleksji badaczy był zaś najczęściej zdominowany pytaniem: czy byli tu Skandynawowie? Kiedy można mówić o obecności Skandynawów? Nie postawiono jednak kluczowego pytania: kim miał być ten Skandynaw? Czy chodzi nam o pokrewieństwo genetyczne, czy kulturową autoidentyfikację (wyjątkiem był - dla mnie - ciekawy referat Joanny Wojtkowiak, na którego rozwinięcie warto poczekać do czasu druku materiałów)? Bo do czego mogą prowadzić dziś badania genetyczne osób historycznych mogliśmy też się przekonać na przykładzie referatu śledzącego genetycznych przodków i potomków... Piotra Włostowica. Dowolność metodologiczna założeń idzie tu w parze z brakiem podstawowego pytania - ale co mogą nam powiedzieć badania stwierdzające wspólnotę genotypu części populacji z terenu współczesnej Polski i dawnej Skandynawii? Czy nawet - o ile się to uda - wczesnośredniowiecznych Skandynawii i Polski? Wędrówki i mieszanie się etnosów, ich powstawanie z bardzo zróżnicowanych grup etnicznych, wchłanianie ich poprzez akulturację prowadziło do synkretyzmu i ostatecznie wytwarzania własnej, specyficznej kultury - tylko, że ta kultura nigdy nie stawała w miejscu, ciągle się zmieniała, zapożyczała i pożyczała sama. Trzeba była odseparowania od świata, jakie było udziałem Skandynawów przed epoką ich wędrówek w IX-X w., by mogła powstać oryginalna, to jest skupiona na sobie i tylko sobie formacja kulturalna. W tym kontekście fascynacja nią nie musiała być wynikiem wpływów politycznych, jak sugerowała część referentów i dyskutantów. Ta kultura była dramatycznie obca w swoich środkach wyrazu i cały szereg czynników warto wziąć pod uwagę, by wyjaśnić jej wpływ na kultury lokalne (atrakcyjność dla szukających nowych, świeżych środków wyrazu w komunikacji z otoczeniem, budowanie własnej odrębności w gronie 'swoich' przez czerpanie z kultur odmiennych itp.). Niemniej to wysokie wartościowanie odmiennego, obcego i otwartość w jego przyjmowaniu przez ogół społeczności może być bardzo ciekawym tropem pozwalającym wyjaśnić dynamikę pierwszych tworów państwowych, budowanych w oparciu o tradycyjne, ale podane w nowy sposób środki komunikacji.
Na swój sposób zatem badania nad wpływami kultury zewnętrznej - bo etnos to moim zdaniem trudny do uchwycenia koncept - pozwalają pełniej zrozumieć formowanie się kultury i społeczeństwa poddanego tym wpływom. Wielokulturowość, wspólnota multikulti nie jest wybrykiem, elementem rozwoju zdegenerowanego Zachodu :) To raczej niechęć do otwartości i formowanie wspólnie kultury, dążenie do budowania małych gett w obrębie społeczeństwa może być zabójcza. Jak śpiewał Kazik: "Bo tygiel kulturowy może być bardzo zdrowy, Tygiel kulturowy pożyteczny i zdrowy". Ale tygiel właśnie, a nie separowanie się nawzajem.