sobota, 21 lipca 2012

Pussy Riot i metanarracja oferowana przez władzę

Z mieszanymi uczuciami czytałem o występie Pussy Riot w Moskwie. Naruszenie czyjejś przestrzeni religijnej w celu przedstawienia własnych poglądów politycznych to jednak świadomie zorganizowana przemoc. Oczywiście, celem było zwrócenie uwagi, zaciekawienie większej liczby odbiorców przez ekstremalny charakter zachowania w sposób charakterystyczny dla młodych ludzi - ekstremalny, świadomie odrzucający utarte kanony zachowań. To mieści się jak najbardziej w ramach znanych form funkcjonowania społeczeństwa, podobnie jak reakcja władz, które dla zachowania struktur społecznych muszą wyraźnie potępić takie zachowania. W porządku, nic w tym nadzwyczajnego. Ale zaskakujące jest to, co władze rosyjskie proponują w zamian - nieproporcjonalne do skali tego zachowania represje, które sprawiają, że społecznie akceptowalne zachowanie władz zamienia się w trudną do przyjęcia próbę narzucenia wyznaniowego modelu państwa społeczeństwu, które wyznaniowości nie akceptuje. No właśnie - to poszukiwanie oparcia dla władzy jest niezmiernie ciekawe. Poszukiwanie przez władzę centralną sposobu na wzmocnienie autorytetu w strukturach i przekonaniach religijnych, które powinny mieć uniwersalny charakter, wydaje się być racjonalnym zachowaniem. Tak działa przecież wiele sił politycznych na całym świecie. Tyle, że taka strategia mam wrażenie przestaje być skuteczna, bo religie przestały być akceptowane jako systemy światopoglądowe mające odmienny, uprzywilejowany charakter w porównaniu z innymi formami opisu świata. Nie są też nimi nauka czy przekonania polityczne. To nie jest tylko kwestia wyboru, relatywizmu jako skutku załamania wiary w metanarracje. Raczej widziałbym w tym rozmijanie się zachowań nie dostrzegających lub nie umiejących zbudować metanarracji oczekiwanej przez społeczność. Bez takiej wszystkoogarniającej i powszechnie akceptowanej opowieści społeczności nie funkcjonują, logicznym błędem jest więc wiara w kompletny ich upadek, podobnie jak błędem jest wiara w funkcjonowanie tych, co do upadku których można się empirycznie przekonać. W mocno tradycyjnym społeczeństwie, takim jak polskie i rosyjskie, władza nie może już opierać się na religii. W Polsce za dobrą formę łącznika uznano dobrobyt, wiarę w szczęście jednostkowe opierające się na konsumpcji. W umiarkowanej formie, ale na razie to się sprawdza. W Rosji szuka się innej drogi, odrodzenia religii i władzy jako apriorycznych wyznaczników sposobu recepcji świata. Osobista konsumpcja czy aprioryczne zaufanie do mistrzów? Bardzo mnie ciekawi, jak wybrnie z tego Rosja. Może to być i dla nas pouczające, gdy kryzys paradygmatu stałego wzrostu spowoduje wzrost tendencji do szukania bliższych realiom dzisiejszej Rosji zachowań władzy. Osobiście trzymam kciuki za te niezbyt umiarkowane panie. Może Putin zechce zaproponować rozwiązanie polubowne, by samemu twarz zachować i scalić z wiarą we władzę wiarę w prawa jednostek? To dopiero byłby ciekawy mariaż. No i proszę - prezydent Putin pod wpływem igrzysk londyńskich łaskawie spogląda na młode performerki. Czy to jednak decyzja, czy tylko chęć stworzenia PR korzystnego na Zachodzie w danym momencie? Jeśli nawet, to wskazuje na siłę presji społeczeństw wspierających prawa człowieka. Presji ekonomicznej, oczywiście, ale mogącej mieć znaczące konsekwencje ideowe w dłuższym okresie czasu. I dla Rosji i dla nas. No i proszę, Putin w domu, wyrok zapadł. Ciekawe, bo pokazuje to raz jeszcze, że ta specyficzna radziecka strategia mówienia, co chce Zachód usłyszeć, a robienia tego, co zrobić się chce, wciąż jest żywa w Rosji. No cóż, wypada tylko obserwować. Mi ze smutkiem jednakowoż. A komentarze takie jak ten osoby uważającej się za polityka partii rządzącej, w teorii liberalnej, pokazują tylko, jak bardzo model rosyjskiej syntezy przemocy i idei religijnej może być aktualną opcją narracji politycznej także w Polsce. Nawet, jeśli to przewidywalne, to smutne dla mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz