Niezwykle pouczające jest zainteresowanie mediewistyki ostatnich lat konfliktem. Idąc za refleksją socjologiczną nie tylko Gerd Althoff i jego szkoła, ale wielu badaczy związanych z nurtem anglosaskim (jak Geary czy Bisson, ale też Skandynawowie, w tym i Bagge, u nas chyba w największej mierze, choć w nieco innym kontekście, Przemysław Urbańczyk) upatruje w konflikcie bardzo istotnego źródła wiedzy o relacjach społecznych, funkcjonowaniu społeczności. To, czego dotyczy konflikt, a jeszcze bardziej: jak jest rozwiązywany, ma dostarczać nam wiedzy o więzach władzy - autorytetu - mechanizmach spajających wspólnotę. Konsekwencją obserwacji takiego funkcjonowania życia w VI-XII w. jest konstatacja, że przemoc jest stanem normalnym w średniowieczu, nie zaś czymś wyjątkowym (Geary). Osobiście nie jestem co do tego przekonany, intensywność emocji wyrażanych zazwyczaj przy okazji otwartego konfliktu wskazuje raczej na szczególny charakter tych zdarzeń. Z pewnością natomiast gotowość do udziału w konflikcie była elementem etosu rycerskiego - wojowniczego całego średniowiecza i chyba też czasów wczesnonowożytnych: ale gotowość, to nie to samo co stały konflikt.
Niemniej sama idea odmiennej funkcji konfliktu w średniowieczu i dziś jest niezmiernie inspirująca. Wówczas konflikt mógł łączyć, być przestrzenią komunikacji obserwowaną uważnie, z emocjami, ale jako element stały - w teorii - działań społecznych i dla wcale nie małej grupy pozbawiony jawnie negatywnych konotacji. Dziś powszechnie uważa się konflikt za zło, a osoby sądzące inaczej traktuje się jako kłopotliwy, burzący spokój społeczny margines.
I tak obserwacja przeszłości niesie dwie ciekawe informacje: zjawisko o wydawałoby się uniwersalnym znaczeniu i wartości etycznej (konflikt = znak negatywny), nie zawsze musiało takim być. Przeciwnie, mogło pełnić konstruktywne i powszechnie akcpetowane funkcje społeczne, w tym także w dziedzinie komunikacji. Po drugie więc - nie zawsze i dziś konflikt musi być odbierany tak samo w całym społeczeństwie, we wszystkich grupach społecznych, przez wszystkich członków jednej grupy społecznej. Różnorodność zastosowania konfliktu w relacjach społecznych zachęca do traktowania go z dystansem, bez emocji - przynajmniej bez takich, które zakłócają zdekodowanie komunikatu kryjącego się za gestami uczestników zdarzenia.
Szanujmy konflikty, choć raczej w badaniach, niż w uczestnictwie bezpośrednim, bo więcej mogą nam powiedzieć o rzeczywistości społecznej, niż uładzona powierzchnia pokojowej egzystencji. I uważajmy na uniwersalność znaczeń, fabuł, wątków... Bywa ona złudna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz