piątek, 27 maja 2011

Władza i nauka

Trudno byłoby wymyślić coś takiego, a jednak ghostwriter naszych polityków wszystko potrafi. Pani minister Barbara Kudrycka, szefowa Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, miała ogłosić na spotkaniu poświęconemu popularyzacji nauki: Poprzez polityczne i społeczne zarządzanie nauką musimy zarówno zaszczepiać w społeczeństwie naukowy sposób myślenia, jak i rozbudzać naturalną ciekawość oraz zachęcać do kreatywności. Przeczytałem to kilka razy, żeby zrozumieć sens, ale to najwyraźniej wynik osłabienia intelektualnego w związku z przesileniem wiosennym. Ale jeśli już wczytać się dokładnie w tę myśl, wmyśleć się w nią do głębi, to zrozumiałym staje się sens działań reformatorskich pani Minister. Przede wszystkim - państwo jest omnipotentne - może wszystko, musi tylko chcieć. Może zaszczepiać, rozbudzać, pewnie także rozwijać. I nie musi się troszczyć o szczegóły. Jak chce - tak się stanie. Furda co będzie zaszczepiane, podobnie jak furda co pozostanie po tym zaszczepianiu. Ważne, by szczepić! Na głowie coś dziać się musi, jak mawia znajomy fryzjer. Sens, nie sens - liczy się zmiana, modernistyczna prężność i młodość pryszczata. Pani Minister najwidoczniej nie zdaje sobie sprawy, że administracja nie jest w stanie niczego rozbudzać i szczepić, może poza złymi emocjami. Że centralne zarządzanie umysłami i idea ingerencji w nie zakończonej świetlanym sukcesem były już stosowane do nauki i do społeczeństwa - z miernym na ogól, a co najwyżej krótkotrwałym rezultatem. Że wreszcie idea nauki jako racjonalnego dyskursu wielości głosów, tak w sferze nauk ścisłych, jak życia społecznego i politycznego kłóci się z ideą jedynej słuszne, pal sześć - rządowej, opozycyjnej, związkowej - prawdy. I wreszcie - że powszechna deprecjacja humanistyki, erudycji i kultury skutkuje zdziczeniem, chamstwem - i przekonaniem o zdolności państwa do kreowania społeczeństwa.

Zeźliłem się. Skoro takie myśli krążą po głowie pani Minister i jej współpracowników, a pewnie i szerzej - całej elity politycznej, to biada nam i naszemu społeczeństwu. Bo szkody, jakie zostaną i zostały wyrządzone mogą nam odbić się czkawką po dziesiątkach lat, gdy dzieci kształcone na takich ideach dojdą same do władzy. Ja się nie zgadzam.