czwartek, 10 listopada 2011

NCN czyli ręce opadają

Przyznaję, że po wielu propozycjach MNiSW dotyczących reformy życia naukowego (sformułowanie reforma nauki jest trafne co do chęci decydentów, ale na szczęście absurdalne) uważałem, że jestem odporny na wiele nonsensów, zachowań nieprzemyślanych, nieostrych sformułowań bądź jawnych matactw, które mają kreować warunki uprawiania nauki. Ale to mnie dobiło: Narodowe Centrum Nauki ogłosiło konkurs na... nazwy konkursów!!! Czepiam się? Zwykłe działanie marketingowe? Jasne i mniejsza tu o pieniądze. Ale to pokazuje tylko, czym zajmują się ludzie, którym MNiSW jednym z pierwszych reformowanych zarządzeń ustaliła nie małe wcale gaże. Którzy - z całym szacunkiem - ogłaszają oderwane od rzeczywistości warunki konkursów grantowych, rozstrzygają te konkursy bez wielkiego pośpiechu, swoimi nie uzasadnianymi posunięciami realnie wpływają na kształtowanie sposobów publikowania wyników badań naukowych i ich prowadzenia. I w momencie, gdy jednoetatowy naukowiec z rodziną ledwo wiąże koniec z końcem, oni zajmują się tym, jak ogłosić konkurs na nazwy konkursów!!!
Nawet tego już nie potrafią wymyślić? Narodowe Centrum... czego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz