środa, 19 kwietnia 2017

Czy humaniści to badacze? Na marginesie propozycji władz rektorskich UW

Od razu muszę przyłączyć się do chóru zachwyconych, że wreszcie ktoś z naszego środowiska zaproponował konkretne rozwiązania. Trochę to jednak żałosne, że wplątani w te niekończące się 'konsultacje' Kongresu Nauki cieszymy się z każdego, nawet najmniejszego przejawu racjonalizmu i aktywności naszych - szeroko rozumianych - elit Akademii. Ale rzecz w tym przypadku - nawet, jeśli niewielka rozmiarami - jest wszak ważka: jak wyłaniać i czym mają być 'uczelnie badawcze'?
Rozbudowana ich definicja nie budzi moich zastrzeżeń:

'Uniwersytet badawczy powinien zawierać w swojej misji trzy zasady. Po pierwsze inicjować i prowadzić badania o przełomowym dla nauki znaczeniu (research intensive). Po drugie mieć zdolność do działania na najwyższym poziomie, w co najmniej kilku obszarach nauki (comprehensive approach) oraz po trzecie kształcić w oparciu o najlepsze i często niestandardowe techniki, aby absolwenci uczelni tworzyli elity gospodarcze, naukowe, społeczne oraz polityczne (excellence in teaching). We wszystkich tych obszarach efekty działania uniwersytetu badawczego, mierzone konkretnymi wskaźnikami, muszą zdecydowanie przewyższać średnią dla wszystkich uczelni w kraju (substantial output)'.

Już z tej definicji widać jednak, że uczelnią badawczą może zostać a) uczelnia o ugruntowanej tradycji pracy zespołów badawczych i szkół o międzynarodowym znaczeniu, lub b) uczelnia zamożna, którą będzie stać na zatrudnienie odpowiedniej klasy badaczy wprowadzających miejscowych kolegów w nurt i poziom właściwy dla faktycznie przełomowych badań. Czy może być to duża uczelnia? Krępujące pytanie, ale warto je postawić - czy wobec ponad tysiąca pracowników naukowych i naukowo-badawczych można będzie zatrudnić w naszych warunkach 100-150 badaczy realizujących przełomowe badania? Przy tym poziomie finansowania mam spore wątpliwości, bo optymizm optymizmem, ale jeśli już uda im się osiągnąć ten poziom, czym ich zatrzymamy?

Być może odpowiedzi na to pytanie warto poszukać właśnie w komplementarności pozostałych obszarów - realna interdyscyplinarność najwyższej jakości badań ma szansę zaistnieć właśnie na dużych uczelniach - pod warunkiem wysiłków na rzecz otwartości przepływu informacji, zachęt do współpracy i poznawania się. Coś, co obecne warunki - w tym zasady parametryzacji - skutecznie u nas tłumią. Bardzo też cieszę się z nacisku położonego na nauczanie wynikające z badań. Mówimy o tym od lat, ale realnie ze świecą szukać takich programów dla licznych roczników na studiach humanistycznych. A to przecież powinno być naszym atutem - profesjonalne wprowadzanie w światową humanistykę, w kody kulturowe, bez znajomości których podejmujący decyzje w skali kraju, ale nawet większych grup społecznych są jak bezbronne dzieci we mgle.

Tę moją radość z racjonalności zaćmiły jednak szczegóły. Jak wiele już prób zmian i ta jest zdominowana punktem widzenia STEM-owych badaczy. No bo dlaczego niby o jakości kształcenia ma świadczyć publikowanie przez magistrantów i doktorantów artykułów w czasopismach, w tym zwłaszcza A i C listy ministerialnej? Dla metodologii badań humanistycznych monografia jest tym, czym seria eksperymentów dla badań eksperymentalnych. Artykuły są cenne, ale bez opisu eksperymentu nie ma kontroli poprawności wywodu. To tak, jakby oprzeć ocenę na podstawie wniosków bez opisu eksperymentu pozwalającego na jego odtworzenie.
Jakość badań - znów mierzona artykułami list A i C. No litości! Tu nie chodzi o wielosłowie humanistów,  o zatęchłe tradycje, ale o różnice metodologii, ba, może nawet ontologii badań. Bez świadomości tych różnic będziemy się błąkać po powierzchni problemu nie widząc, że STEM i humaniści mają więcej wspólnego, niż się sądzi powszechnie - ale ci, którzy są świadomi metodologii i ograniczeń swoich dziedzin.

Nie rozumiem też, dlaczego jednym z kryteriów doskonałości ma być 'Dostęp do infrastruktury badawczej (co najmniej 2 laboratoria lub urządzenia wpisane na Mapę Drogową Infrastruktury Badawczej lub finansowane jako SpUB) – umożliwienie realizacji przełomowych projektów'? Zaraz, a może lepiej otworzyć lab dla badaczy mających konkretne projekty i środki na utrzymanie sprzętu? Naprawdę, kupiono już masę sprzętu, który niszczeje, bo każdy chciał mieć gadżet za 1-2 mlny. Ale pomijając to - może warto zauważyć, że tym, czym są laboratoria, powinny być BIBLIOTEKI! Nie przechowalnie zasobów XIX-wiecznej literatury i dorobku polskich badaczy XX-XXI w., ale profesjonalne biblioteki naukowe. Dziś nie ma takiej żadnej w Polsce, bo dekad braków w zasobach nie udało się nadrobić. Tak jak koledzy STEM rozdrabniamy się kupując coś tu, coś tam, jakiś zasób elektroniczny ma ta uczelnia, jakiś tamta. A wiedzy i systemu wymiany informacji nie ma. Nie ma też świadomości, że nie będzie dobrych badań humanistycznych bez dobrych bibliotek. Bo one pozwalają zanurzyć się w to, co żywe z tradycji i bieżące w badaniach.

No i wreszcie - rozbawiło mnie jako warunek dla humanistów: 'opracowanie fundamentalnych dzieł'. Czyli - edycja Mickiewicza raz jeszcze? Dzieła wszystkie Szopena? Mowy braci L. i J. K.? Fundamentalnie się z tym nie zgadzam, bo to mi pachnie kolejnym gniotem finansowania programów resortowych badań nad Istotnymi Problemami Polski i Polskości. Uważam, że dla humanistyki ważniejsze jest zapośredniczanie na najwyższym poziomie między własną kulturą - szeroko rozumianą - a kulturą otoczenia. Szkolenie studentów i wprowadzanie otoczenia w czytanie kultur i korzystanie z ich inspiracji. Fundamentalne dzieła to slogan, fundamentalnie skażony fundamentalizmem.

Doceniam trud władz rektorskich UW. Ale - obyśmy nie zapomnieli, że nauka ma wiele twarzy, że wraz ze śmiercią humanistyki rośnie świat wesołych, stechnicyzowanych ignorantów, dla których postprawda (tfu!) i każda inna moda komunikacyjna to świetna zabawa. Uczelnie badawcze powinny być centrami innowacji społecznych i kulturowych tak, jak w dziedzinie STEM centrami badań podstawowych inspirujących działania praktyczne. Na skalę międzynarodową, może kiedyś światową. Daleko nam do tego - ale już zazdraszczam kolegom z UW, że ich władze widzą horyzont i chcą tam iść. Keep going!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz