Cichcem w nowej wersji ustawy o szkolnictwie wyżsyzm pojawiła się zmiana w stosunku do wersji wakacyjnej. W wersji przyjętej przez rząd w ramach procedury habilitacyjnej zakłada się, że decyzja komisji jest głosowana przez wybraną przez kandydata Radę Naukową (czyli radę instytutu lub wydziału). Jeśli deycyzja jest zgodna z decyzją komisji habilitacyjnej wyłonionej przez CK, to dobrze. Ale jeśli nie, to "W przypadku rozbieżności między opinią komisji habilitacyjnej a uchwałami rady jednostki organizacyjnej, Centralna Komisja, po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego, może cofnąć
jednostce organizacyjnej uprawnienie do nadawania stopnia
naukowego doktora habilitowanego, jeśeli stwierdzi, że rozbieżność
jest nieuzasadniona.” (art. 18, pkt. 12 zmiany Ustawy o stopniach i tytule naukowym)
Pięknie - kto odważy się w tej sytuacji mieć inne stanowisko niż komisja? Po co zatem w ogóle rady naukowe mają zabierać głos w tej sprawie? Cała reforma prowadzi do centralizacji nauki, ale ten zapis to już szczyt hipokryzji w kontekście stałego powtarzania, że reforma ma sprzyjać nauce.
Co za głupota, irracjonalne tworzenie absurdalnych ustaw.
OdpowiedzUsuń